#153 Czarnogóra

 Witam kochanych czytających! 

Na dworze robi się coraz chłodniej, dni stają się coraz krótsze, dlatego wydało mi się, że jest to idealny moment na powrót do naszych tegorocznych wakacji. Choć nie narzekam, bo pogoda wciąż nam sprzyja, ale przyznam, że nie narzekałabym, gdybyśmy właśnie znów byli na plaży :)
Tegoroczne wakacje były upalne, pełne pięknych krajobrazów, ale również męczące. Teraz patrzę na te zdjęcia z przyjemnością, dlatego chętnie dziś do nich wrócę. 


W Czarnogórze spędziliśmy jedynie 2-3 dni. Pamiętam, że nie mogliśmy zdecydować się na konkretne miejsce. Chcieliśmy uciec od nadchodzącej jeszcze większej fali upałów w Albanii (40+ stopni), doszliśmy do wniosku, że nad morzem będzie bardziej znośnie. I rzeczywiście tak było, choć noce nadal dawały się we znaki i mimo dwóch wentylatorów, nadal bardzo źle spaliśmy. Dojechaliśmy do miejscowości Utjeha (brzmi bardzo zapraszająco),  rzeczywiście wiał tam przyjemny wiaterek, morze kilkanaście metrów od naszego kempingu. Nasze miejsce znajdowało się pod drzewami oliwnymi, które dawało jakiś cień, jednak nie chroniło całkowicie przed gorącymi dniami (35 stopni). 


W okolicy było sporo miejsc, gdzie można było zjeść, zachęcająco wyglądające knajpki przy brzegu morza, kamienista plaża, a woda w morzu przy tych upałach była... strasznie zimna! Nie uwierzycie, ale na prawdę nie dało się w niej zbyt długo wytrzymać. Na plaży nie dało się też wygodnie siedzieć. Jedyne co na prawdę dobrze nam wyszło to jazda motorem. Kręte drogi, chłodniejsze wieczory i piękne widoki. 


Nie żałuję, że tam się wybraliśmy. Żałuję, że tak mało z tego miejsca zobaczyliśmy. Jednak w tym upale, po nieprzespanych nocach coraz bardziej ciągnęło mnie do domu. Dlatego spędziliśmy w Utjeha 3 dni i wybraliśmy się z powrotem do Chorwacji. Droga była długa, ale za to po drodze widzieliśmy najpiękniejsze możliwe miejsca. Gdybym miała tam jeszcze wrócić, wybrałabym się samolotem i wynajęła samochód. Taka podróż to jednak wielka adventure. 



To była lekcja pokory, oraz nas samych. Po kilku latach wakacji w domku na kółkach, z przyczepą i motorem na tyłach, doszliśmy do wniosku, że w przyszłym roku zrobimy inaczej. Tak samo podzielimy nasze wakacje na więcej krótszych wypadów. Nasze pierwsze wakacje zaplanowaliśmy zaraz po Nowym Roku. Wracamy do Afryki, a mianowicie do Maroko. Tym razem będzie to bardzo ciekawy i personalny wypad, ponieważ zostaniemy ugoszczeni przez znajomego mojego męża. To będzie zwiedzanie kraju na wyższym poziomie. Bez przewodnika, który opowie mi coś o danym mieście, ale pokaże te wszystkie wyjątkowe miejsca, o których tacy przewodnicy nie mają pojęcia. 
Wybieramy się na 10 dni. Potem, mamy 10 dni urlopu w maju i myślę o jakimś mniejszym wyjeździe - do Belgii, tzw. Ardennen. Piękne, górzyste tereny i zaledwie 2 godziny jazdy. 

Kończąc wspomnienia oraz plany, wracam do rzeczywistości. Popołudniowy spacer po lesie zaliczony, gorąca herbatka z imbirem wypita, chyba pora wskoczyć pod kocyk i zanurzyć się w jakimś serialu ;) 

Uściski, Kasia xx

Komentarze

INSTAGRAM